niedziela, 21 sierpnia 2011


Łopoczący model spod domu






Walki z arachnofobią ciąg dalszy. Tym razem model znaleziony został tuż pod domem. Łopotał trochę na wietrze, więc sesja zajęła sporo czasu. Ale na szczęście kilka zdjęć wyszło ostrych (pomimo wiatru, cienia i ISO 3200). Czekam teraz tylko na lepsze warunki oświetleniowe, aby móc zejść z ISO najwyżej do 400.

Śniadanko...


Efekt uboczny sesji z pająkiem.




Robiąc sesję zdjęciową pająkowi zauważyłam, iż obok jest kilka jakże wdzięcznych obiektów, które troszkę mniej straszą wielka paszczą i owłosionymi nożyskami. A do tego, ze względu na swoją masę, mniej łopoczą na wietrze i łatwiej jest je "ustrzelić" aparatem.

Biedactwa...

piątek, 12 sierpnia 2011

Od tego wszystko się zaczęło...

Jedna z pierwszych "sesji zdjęciowych", wiele, wiele lat temu. Kolejny skan ze zdjęcia analogowego (niestety jakość skanu pozostawiała wiele do życzenia).

Można wręcz powiedzieć, że od tego wszystko się zaczęło.


czwartek, 11 sierpnia 2011

Dzieci gorszego boga (z przeszłości)

Odnalezione zdjęcia sprzed wielu lat...

Robione jeszcze aparatem analogowym (cudownym Canonem EOS 30!) a następnie skanowane. Jakość samych skanów może nie jest mistrzowska, ale za to ile wspomnień! To była bardzo fajna sesja, wieczorem w pokoju, przy kilku lampkach biurkowych... I ten tytuł!

Ech...
Łezka w oku... :)






Bąka portret letnio-zimowy

Jak już pisałam wcześniej, sporą część czasu w ogrodzie botanicznym zajęło mi ganianie za bąkami i zmuszanie ich do cierpliwego pozowania do obiektywu zamiast latać z kwiatka na kwiatek...

Ten portret strasznie mi się spodobał, gdyż pomimo terminu (środek lipca), kojarzy mi się bardziej z portretem zimowym... Choć biorąc pod uwagę to, co dzieje się od kilku tygodni za oknem, coś w tym jest. ;)


Botaniczne pyłki

Kolejnym obiektem, który zainteresował mój obiektyw był piękny niebieski kwiatek z wdzięcznie zieloniutkim pręcikiem. Tutaj na szczęście mogłam przymierzyć się już ze statywem (choć wiatr nie ułatwiał zadania). Na szczęście coś się udało.

Nadal jednak pracuję nad tym jak uzyskać dobrą ostrość i kontrasty na pyłkach...


Liści botanicznych moc

W połowie lipca zrealizowałam dawno zakładany plan, jakim była wizyta w krakowskim ogrodzie botanicznym. Aby nie iść w pełnym słońcu, wybrałam się tam koło 16, aby jeszcze zasmakować ciepłych, popołudniowych promieni. Celem wyprawy było zrobienie ciekawych zdjęć makro niespotykanych na co dzień roślin. Lecz powiem szczerze, że troszkę się rozczarowałam... A może to nie był dobry dzień i wena się gdzieś ulotniła...?

Najciekawsze okazy znajdowały się oczywiście w palmiarniach, gdzie niestety nie można fotografować ze statywem (patrząc na wąziutkie przejścia wcale się nie dziwię a nawet popieram). Próbowałam więc jak mogłam robić zdjęcia z reki, co biorąc pod uwagę 3 pierścienie do makro zamocowane do obiektywu i słabe światło w szklarniach okazało się nie lada wyzwaniem...

Ponadto mój plan uniknięcia najostrzejszych, południowych promieni słonecznych nie okazał się najgenialniejszy, gdyż po około 2 godzinach słonce było na tyle nisko, iż utrudniało to fotografowanie bardziej poukrywanych w zaroślach roślinek. Nie mówiąc już o bąkach, które wspaniale, bardzo licznie okupowały tamtejsze kwiatki, latały jednak tak szybko, że przy słabszym świetle ciężko było je uchwycić w jakiejś sensownej pozie na niezłym zbliżeniu.

Tak więc po zrobieniu kilkudziesięciu ujęć, wstępna selekcję wytrzymało kilkanaście, z których finalnie wybrałam tylko kilka. Ale nie zrażam się! Nadal szukam sposobów jak uchwycić na makro osobniki latające... podobno dobra jest wczesna pora, kiedy są jeszcze trochę "leniwe". Nie próbowałam (wczesna pora dla owadów jest chyba stanowczo za wczesna dla mnie! :) ). Jak mi się uda, dam znać.

A tymczasem zamieszczam zdjęcie kilku roślinek, które jako tako udało się uchwycić.






środa, 10 sierpnia 2011

Siostra ma zawsze na mnie oko


Mamika - Super Babcia!

W ciągu kilku ostatnich dni, będąc uziemiona w domu, intensywnie dokształcam się fotograficznie.Jednym z przejawów dokształcania jest poznawanie dokonań innych fotografów. Doprowadziło mnie to między innymi do nieziemskiego (dosłownie i w przenośni) projektu fotograficznego francuskiego fotografa Sashy Goldberga - Super Mamika!

Podobno Sasha jakiś czas temu zauważył, iż jego 91-letnią, samotną babcię dopadła depresja. Chcąc wyrwać ją z tego stanu, zachęcił ją do sesji zdjęciowej, w której Federica pozowała w obcisłym wdzianku superbohaterki. Spisała się znakomicie! Wnuk również dał radę, gdyż babcia zaangażowana i rozbawiona sesjami szybko zmieniła nastrój z depresyjnego na superbohaterski. :)

Jak widać po materiałach na stronie Sashy, Super Mamika zdobyła taka popularność, iż projekt mocno się rozwinął.

źródło: www.sachabada.com

Zdjęcia są moim zdaniem genialne! Przedstawiają babcię nie tylko w roli superbohaterki, lecz pokazują ją również w codziennych-niecodziennych sytuacjach, takich jak w pralni, prasującą, czy wyprowadzającą pieska na spacer. Rozbroiło mnie zdjęcie Mamiki stojącej na dachu, łapiąca stopa do Gotham City! Albo sesja u fryzjera!

źródło: www.sachabada.com

Myślę, że cały album pokazuje zarówno to, iż nawet "mając już swoje lata" można nadal cieszyć się życiem i trochę poszaleć! Pokazuje jednak również samotność i trochę smutku... Blaski i cienie starości. Całość jednak ma niezmiernie pozytywny wydźwięk i przedstawiona jest z dużą dozą poczucia humoru!
I inspiruje fotograficznie.

Wszystkich zainteresowanych zachęcam do obejrzenia całego albumu.

Portret parkowy


Kolory na Neil's Yard

Neil's Yard!
Uwielbiam to miejsce!
Jest taką kolorową plamką na mapie Londynu (nie, żeby reszta była mało kolorowa ;) ). Od czasu, kiedy pierwszy raz się tam znalazłam, wiedziałam, że będę tam wracać. Za każdym razem, kiedy jestem w Lądku staram się tam być.

Dla kolorów. Dla klimatu. Dla bardzo milej arabskiej knajpki. I w ogóle.

Fotograficznie zachwyciły mnie ostatnio tamtejsze kolory! A odzwierciedlenie kilku z tych zachwytów widać poniżej. :)






Z cyklu "Lądek inaczej" - Kolory na Neil's Yard.