poniedziałek, 10 września 2012

Miejsca...

Oto Grecja widziana moimi oczyma.

Dużo niebieskości i żółci. Stare mury i błękit nieba. Cudne, spotykane na każdym kroku absurdy. Stara kanapa na środku placu, krzesła każde z innej bajki, ołtarzyk dla wielkiej głowy lalki barbie koło porcelanowego pieska...

Urzeka swojskością pomimo wszechogarniającego bałaganu. Ma się czasem wrażenie, że tutaj wszystko jest nie od pary, wszystko jakoś sztukowane, wszystko jakoś to będzie.

Poczucie tymczasowości a zarazem ducha starości. Mnóstwo rzeczy jest zużytych, wysłużonych, ale nadal funkcjonujących (choć nie zawsze w sposób zgodny z pierwotnym przeznaczeniem).

Ot, Grecja.








środa, 5 września 2012