środa, 23 listopada 2011
Poranek w Ropkach
Na początku tegorocznej wiosny pojechałam do Ropek, aby odpocząć, wyciszyć się, pobyć z dala od ludzi i... porobić dużo zdjęć. Ale nie myślałam, że będę w stanie dla nich wstać o godzinie 4:58! A tak się stało! Po obudzeniu (bez budzika! tak po prostu!) doszłam do wniosku, że w sumie to nie chce mi się już spać i mogę iść w teren. Chodziłam prawie dwie godziny, przemoczyłam od porannej rosy i resztek deszczu buty na wylot, zrobiłam mnóstwo zdjęć, wróciłam do pokoju i poszłam znów spać, aby skorzystać z chwili czasu do śniadania. Troszkę byłam potem zmęczona, ale warto było! Poranna mgła robiła wrażenie!
Tego dnia doszłam do wniosku, że nigdy chyba nie przestanę sama siebie zaskakiwać... ;)
Wyprawę chciałam powtórzyć następnego dnia, ale... ledwo wstałam na śniadanie... Kadr-owa ma jednak swoje priorytety... ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz